Dzisiaj będzie trochę o książkach osoby, która stała się wielką inspiracją Kamila i dzięki której (między innymi) zaczął swoją przygodę z autostopem. Mowa tutaj o książce Kingi Choszcz i jej chłopaka Chopina (właściwie Radka Siudy), którzy autostopem przejechali niemal cały świat. Swoją podróż rozpoczęli w październiku 1998 roku i wtedy jeszcze nie wiedzieli, że zajmie im ona niemal 5 lat. Pięćset osiemdziesiąt trzy dolary i dwadzieścia pięć centów, bilet w jedną stronę, plecaki i głowa pełna marzeń pozwoliła im na przeżycie niezwykłych przygód, dotarcie do miejsc, których nie znajdziemy w przewodnikach, odwiedzenie 4 kontynentów i poznanie niesamowitych ludzi, którzy odmienili ich życie.
Podróż rozpoczęli w Ameryce Północnej, którą zjeździli z Nowego Jorku aż po Alaskę, następnie udali się do Ameryki Południowej, Nowej Zelandii, Australii, Azji i części Europy. Całą drogę pokonali stopem, który w ich przypadku obejmował nie tylko autostop, ale też jachtostop, a nawet samolotostop :) Podróżowali jedynie z ogólnym planem, zazwyczaj bez mapy (lub z mapą przypadkowo znalezioną), jechali gdzieś tylko na podstawie tego, o czym mówili im inni ludzie - dawali ponieść się chwili, poddawali się wydarzeniom :) w niektórych miejscach spędzali chwilę, gdzie indziej zatrzymywali się na dłużej, żeby pracować i zarobić pieniądze na dalszą podróż.
Książka została napisana na podstawie dzienników Kingi, prowadzonych przez nią w czasie podróży. Ze względu na ich objętość, wiele tekstu musiała odrzucić, pominąć wiele ciekawych zdjęć. To skracanie można odczuć, czuje się pewien niedosyt, chciałoby się poczytać o czymś więcej. Jednak duży plus należy się za oddanie wielu istotnych rzeczy dla danej kultury, podanych w pigułce, bez zbytniego rozpisywania się. Książka jest opatrzona zdjęciami, czasami są one malutkie (i niestety nie można ich powiększyć), czasami zajmują całą stronę, mimo wszystko są dobrą ilustracją miejsc, odwiedzonych przez tę parę :)
Kamil był zachwycony tą książką, polecił mi ją, a ja stwierdziłam, że skoro dla niego Kinga to taki 'guru', to mi też się spodoba. Jednak minęło sporo czasu zanim polubiłam Kingę i jej styl pisania. Przeszkadzało mi kilka rzeczy, szczególnie w pewnym sensie wywyższanie się - "Jestem wegetarianką, nie jem mięsa, jestem lepsza", czy pisanie w stylu "Tam byłam, to zobaczyłam", czyli suchy opis wydarzeń. A ja lubię czytać o tym, co przeżywał autor, co mu się podobało, jak bardzo był zmęczony, albo smutny, czy wesoły. Jednak po pewnym czasie, gdy już polubiłam Kingę - od książki nie mogłam się oderwać :)
Niedosyt dotyczy też postaci Chopina - książka jest Kingi, a on znajduje się gdzieś w tle, praktycznie jest niewidoczny. Właściwie niczego się o nim nie dowiadujemy, ani o tym jaki jest, ani o jego refleksjach z podróży.
Kamil posiada pierwsze wydanie książki, ale ostatnio w jednej z księgarni napotkaliśmy na jej nową wersją - nie wiem czy znajduje się w niej coś więcej, ale po pobieżnym jej przejrzeniu wydaje mi się, że zdjęcia są większe i jest ich więcej :)
O tym, że po książkę warto sięgnąć świadczy Kolos - najbardziej prestiżowa nagroda podróżnicza w Polsce, którą otrzymali autorzy w 2003 roku
Druga książka Kingi Choszcz, "Moja Afryka" jest zapisem dzienników z jej ostatniej podróży autostopem, mającej być dopełnieniem podróży dookoła świata. Tym razem bez Chopina, który wolał oddać się Buddyzmowi, sama udała się na Czarny Ląd. Niestety nigdy z niej nie wróciła, zmarła na malarię mózgową w Ghanie w 2006 roku...
Ale zdążyła przemierzyć kawał kontynentu na białym wielbłądzie, przygarnąć małego pieska i uwolnić z "niewoli" małą dziewczynkę, Malaikę, którą posłała do szkoły. Pomagała też napotkanym dzieciom, obdarowywała je przyborami szkolnymi, kupowała im mundurki czy podręczniki, bez których nie mogłyby się uczyć, często organizowała im konkursy z nagrodami, po to aby prezenty nie były rozdawane ot tak.
Biała kobieta, z plecakiem, podróżująca autostopem - wydawałoby się, że to się nie może udać. A jednak, dała radę, spełniła swoje wielkie marzenie. Nic jej się też nie przytrafiło ze strony mieszkańców Afryki. Co więcej - dlatego, że była tam sama - jeszcze bardziej czuli się zobowiązani do tego, aby jej pomagać i chronić ją przed niebezpieczeństwami.
Przez książkę ciężko było mi przebrnąć, co chwilę odkładałam ją na półkę, czytałam głównie na nudnych wykładach i w pociągu. Jednak jest to książka, którą warto przeczytać. Wiele osób zarzuca jej, że to suche notatki, jednak należy pamiętać, że książka została wydania już po śmierci Kingi przez jej rodziców. Ciężko byłoby przeredagować notatki Kingi, nie wiedząc co tak naprawdę przeżywała, nie znając jej uczuć.
Więcej przeczytać możecie na:
blogu Kingi i Chopina: http://www.autostopemwswiat.pl/
stronie internetowej prowadzonej przez mamę Kingi: http://www.kingafreespirit.pl/kingapl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz